COŚ. OR 6. Jak być sobą po utracie pracy?

Tutaj możesz odsłuchać opowiadanie rozwojowe “COŚ”.

W celu wysłuchania audiobooka, przygotuj sobie słuchawki lub głośniki, znajdź wygodne miejsce, zrelaksuj się. Możesz zaprosić na odsłuchanie audiobooka z opowiadaniem “Coś” także inne osoby. Wystarczy nacisnąć PLAY.

Audiobook jest bezpłatny. (Czas nagrania: 29.08)

Kod RSS

Streszczenie

Akcja opowiadania to fragment życia Maxa – pracownika globalnej korporacji. Po wielu latach pełnej sukcesów służby, Max zostaje zwolniony.

  • Autor: Piotr Mencina
  • Lektor: Piotr Antczak
  • Produkcja: Michał Roszyk, Krzysztof Kuźmiński

Max był odnoszącym sukcesy człowiekiem biznesu. Wszystko robił „asap” – tak szybko jak to możliwe. Niestety jego kariera została nagle przerwana. Max traci poczucie pewności siebie oraz zaczyna poszukiwania odpowiedzi na najważniejsze pytania: o własną tożsamość, system wartości, cele na przyszłość.

W powrocie do optymalnego stanu, towarzyszy mu coach. Tytułowe „Coś” to tajemnicza siła, która w nieuświadomiony sposób wpływa na nasze życie. Każdy ma swoje własne „Coś”. Przeczytaj lub wysłuchaj opowiadanie. Może odkryjesz „Coś” we własnym życiu. Może otworzysz właściwe drzwi.

Słuchając opowiadania dowiesz się:

  • Jak odzyskać pewność siebie po utracie pracy (i nie tylko)?
  • Czym jest asocjowanie lub dysocjowanie stanów emocjonalnych?
  • Jak można wykorzystywać wizualizację, asocjację i dysocjację w dochodzeniu do równowagi?
  • Jak formułować cele – metodologia SMART oraz DSC?
  • Jak wykorzystać model SCORE do analizowania i szukania rozwiązań w sytuacjach problemowych?
  • Poznasz ważne wskaźniki zmiany stanów emocjonalnych w trakcie rozmowy.

Po po odsłuchaniu opowiadania, możesz zapoznać się z komentarzem autora oraz skorzystać z instrukcji do ćwiczeń praktycznych.

 

Tutaj możesz przeczytać opowiadanie rozwojowe “COŚ”.

  • Czas czytania – ok. 25-35 minut
  • 13 stron formatu A4
  • 5084 słów
  • Poziom zaawansowania – wysoki (4/5)
  • Treści fabularne/merytoryczne – ok. 40:60

COŚ

"Coś" może zawsze odmienić Twoje życie.

“Coś” się święci…

Pit lubił te cudowne chwile kiedy mógł cieszyć się tym co kochał najbardziej. Spokój, poczucie pewności i wiarę, że każdy następny dzień będzie lepszy i lepszy. Dla niego i bliskich, także dla innych ludzi – wszystkich. Właśnie gdy w ciepłych promieniach południowego słońca, doświadczał jednej z podobnych chwil w swoim ogrodzie, zadzwonił telefon. Wsłuchany w szum wiatru Pit, czuł każdy, nawet najsubtelniejszy zapach  przyrody. Pod przymkniętymi powiekami dostrzegał siebie i Meg, gdy wspólnie sadzili aromatyczne zioła i kwiaty mieniące się tysiącami barw.  Pit lubi  kiedy rośliny oprócz niepowtarzalnej urody, dodają od siebie coś praktycznego. Subtelny zapach,  owoce i ich unikalny smak. Kolejny dzwonek rozbrzmiewał jednak coraz głośniej, burząc misternie utkaną sieć pełną bezcennych wspomnień. Może to coś ważnego pomyślał i przesunął palcem po gładkim ekranie swojego smartfona.

Coś

Dzień dobry, mówi Pit.

Dzień dobry, mam na imię Max. Kontakt do Pana dostałem od wspólnego znajomego,

– usłyszał w słuchawce przepełniony sztuczną pewnością  siebie głos. Lata doświadczeń, tysiące rozmów z ludźmi na różnych szczeblach stanowią pomocny zasób. Pit nauczył się rozpoznawać ludzi próbujących wywierać wrażenie kogoś, kto decyduje, coś może, jest kimś.

Mój Zarząd uznał, że powinienem „Coś” zmienić a znajomy twierdzi, że potrafi Pan zdziałać cuda? – osobiście wątpię ale ostatecznie mogę tego spróbować. W końcu to „Oni” płacą –  kontynuował  lekceważącym tonem.

Pit dobrze wiedział, że „mój zarząd”, „Coś” i „Oni płacą” mają tu wielkie znaczenie dla przyszłości Maxa. Przez moment pomyślał nawet – to może niech „Oni” i „Coś” zgłoszą się do mnie – jednak uprzejmie odpowiedział:

Coś

Doceniam, że to właśnie ze mną chce Pan „Tego spróbować”. Rozumiem także Pańskie ewentualne wątpliwości. Są naturalne. Proponuję spotkanie i rozmowę, po której podejmie Pan decyzję czy chce dalej ze mną pracować. Jaki termin jest dla Pana dogodny?

Max zdawał się być zaskoczony. „Gość” sam sugeruje, że mogę z nim nie chcieć pracować. W jego świecie to byłoby samobójstwo. Spodziewał się raczej absolutnej uległości, kogoś, kto liczy na zdobycie nowego dobrego Klienta. Tymczasem rzeczowy ton, zrozumienie jego postawy i spokój zmieniły jego nastawienie, wzbudziły ciekawość.

Czy czwartek 12-ego będzie ok.? Jeśli tak, proponuję godzinę 15.

Coś

Pit zanotował termin i adres modnej restauracji. Leniwie wyciągnął się na hamaku i zanurzył dłoń w gęstej, ciepłej od słońca, sierści rudego kocura, który z szelmowską miną wylegiwał się pod kocem. Nie lubił tych miejsc, w których należy się pokazywać. Ich atmosfera nie sprzyja pogłębionej relacji. Za dużo zgiełku i ostentacji. Ludzie są skoncentrowani na „obserwacji pola” a nie na relacji z towarzyszami spotkania. Los Maxa prawdopodobnie był przesądzony. Zarząd mógł podjąć już swoją decyzję. Pit podświadomie czuł, że będzie to trudne spotkanie. Dawne przyzwyczajenia i oczekiwania Maxa zderzą się z nową rzeczywistością. Jak to zniesie? Czy da sobie radę?

Coś

Minęło już sporo czasu od dnia, w którym to Pit odmienił swoje życie. Choć było całkiem dobre i pełne sukcesów to jednak „Coś” nie dawało spokoju. Czy to było na pewno jego życie? Pragnienia i zachcianki stawały się faktem. Dobra praca, nowe wyzwania, życie w zgodzie z trendami i modą. Wszystko było fascynujące. Wciąż jednak brakowało czasu na sprawy naprawdę ważne – najcenniejszy obszar „Ja”. Na szczęście Pit podjął decyzję sam. Na swoich warunkach.

W umówionym dniu, Pit przybył na miejsce kwadrans przed ustaloną porą spotkania. Lubił być wcześniej. Usiadł tak by odciąć Maxa od „szerokiego pola”, tak by uzyskać maksymalne skupienie. Zmysłowa blondynka o lekko smutnych oczach podała mu szklankę wody z cytryną i lodem. Punktualnie o godzinie 15 pojawił się Max. Chociaż wyraźnie starał się zapanować nad sobą, było widać, że jest w kiepskiej formie. Płytki oddech, podkrążone i rozbiegane oczy.

Coś

Lewa noga nerwowo uderzała kolanem o blat stolika. Resztki zimowej opalenizny ginęły pod kilkudniowym zarostem. Eleganckie markowe stroje sprawiały wrażenie zbyt obszernych. Po pierwszych kilku zdaniach stało się jasne, że czarny scenariusz z brutalną mocą wykreślał Maxa z listy płac, usuwał z systemu, któremu poświęcił ostatnich 20 lat. Pit słuchał z uwagą o tym co mu zrobili, ile poświęcił i, że da sobie radę. Że już widział się z „head hunterem”, który załatwi mu pracę u konkurencji – wtedy dopiero pokaże im kogo stracili.

Gdy Max zamilkł na chwilę, Pit spojrzał na niego uważnie. Ręką dał znać, że chce coś powiedzieć i poważnym głosem zadał mu pytanie:

Kim Jesteś Max? Kim się czujesz?

Coś

Max próbował szybko sklecić jakąś gładką odpowiedź, podpierając się funkcją z wizytówki, ale Pit mu przerwał i kontynuował.

Nie musisz odpowiadać natychmiast. Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz aby szczerze odpowiedzieć samemu sobie, Kim naprawdę jesteś w swojej naturze. Jakie są Twoje naturalne dary,  dzięki którym określasz swoją tożsamość?

Gdy dowiesz się kim naprawdę jesteś, spróbuj także dowiedzieć się Po co tu jesteś? Możesz zapisać odpowiedzi. Baw się sławami tak długo, aż stworzysz prawdziwą definicję siebie. Taką, w którą sam przed sobą uwierzysz.

Już pierwsze pytanie wprawiło Maxa w zadziwiający stan. Każde kolejne dotykało czegoś ważnego coraz głębiej i głębiej. Ostatni raz zadawał je sobie we wczesnej młodości, rozważając sens ludzkiej egzystencji lub marząc o ciekawym, spełnionym życiu. Na studiach bawił się tylko i zgodnie z nurtem szukał dobrze płatnej pracy wśród jemu podobnych. Gdy odniósł sukces, wir wciągnął go bardzo głęboko. Nie było czasu na jakieś pytania czy wątpliwości. Zresztą, nagroda za wierną służbę co miesiąc wpływała na konto.

Coś

Teraz, gdy siedział naprzeciw obcego mężczyzny, usłyszał dawno skrywane pragnienia. Powoli –  jedno za drugim, wydobywały się z najgłębszych zakamarków duszy. Zrozumiał, że płynąc w powszechnym nurcie, utracił odwagę i prawdziwą wiarę w siebie samego. System dawał mu siłę i poczucie wyższości. Jednak samotny i nagi nie znaczył nic.

Czy masz czas w przyszłym tygodniu Pit? Chciałbym odzyskać wiarę w siebie i poczucie pewności. Czy możesz mi w tym pomóc?

Pit nie dał tego po sobie poznać, ale odetchnął z ulgą. Sprawy idą w dobrym kierunku. Dostrzegł pierwsze reakcje człowieka, który odkrył potrzebę zdobycia nowej przestrzeni, odkrył nowe kierunki i możliwości. Prawdopodobnie dotrą do nich razem.

Tak, do zobaczenia za tydzień, odparł.

Coś

Max wrócił do domu w lepszym nastroju. Wciąż nie znał wszystkich odpowiedzi ale wiedział, że jest na nowej drodze. Już jadąc samochodem dostrzegł, że coraz bardziej świadomie próbuje odpowiedzieć na pytania zadane przez Pita, że tworzy w swojej wyobraźni nową – szczerą tożsamość. Także sam sobie zaczął zadawać własne pytania. Co jeszcze chcę w życiu osiągnąć? Co naprawdę jest mi w życiu potrzebne? Jak to wszystko powiązać razem? Czy jest ktoś lub coś, co mi pomoże?

Kolejne dni były inne niż jego dotychczasowe życie. Nagle pojawiły się nowe działania i czas. Czas tylko dla siebie, na zastanowienie, odpoczynek, słodkie nic nie robienie. Początkowo niezgrabne skrawki czarno-szarej rzeczywistości, zaczęły się łączyć w wyraziste obrazy. Ze zdumieniem odkrył, że niektóre z nich nabrały kolorów a jego mózg oddał się fascynującej zabawie z wizjami, odczuciami a nawet dźwiękami. Ta wieloplanszowa gra trwała i trwała a jej efekty objawiały się w najdziwniejszych momentach i miejscach.

Coś

Raz, kiedy zdyszany, kończył ostatnią pętlę porannej przebieżki w parku. Innym razem, u cioci Helen przy zastawionym stole, w towarzystwie kuzynów, których nie widział od ponad 10 lat. Jednak Max najbardziej lubił te chwile, kiedy tuż przed zaśnięciem lub zaraz po przebudzeniu, mógł jeszcze na moment przymknąć oczy by w pełni oddać się swoim fantazjom. „Coś” miało ogromną moc.

Na drugie spotkanie umówili się w gabinecie Pita. Duży lokal w dobrej dzielnicy znowu zaskoczył Maxa. Wyobrażał sobie prywatne mieszkanie, a w nim pokoik psychologa z zapadniętym fotelem, bibelotami i paczką chusteczek do nosa. Chyba nawet spodziewał się kota. Tymczasem przestronne gabinety sprawiały bardzo ciepłe i pozytywne wrażenie. Flipp-chart, projektor, profesjonalne książki i pomocnicze przybory wskazywały wyraźnie faktyczne przeznaczenie lokalu. Subtelny odcień złamanej bieli ścian, delikatnie kontrastował z naturalnością drewnianych mebli i lnianych zasłon.

Coś

Podłoga z solidnych bali zwracała uwagę a naturalne rysy i zadrapania na jej powierzchni dodawały jej charakteru. Obrazy na ścianach i fotograficzne pejzaże w kolorze sepii, świetnie uzupełniały się z marokańską ceramiką. Chińskie figurki i egipskie tkaniny subtelnie dopełniały wizerunku całości. Wszystko oryginalne i w dobrym guście, pomyślał.

Pit z przyjaznym uśmiechem przyglądał się pierwszym reakcjom Maxa, który z ożywieniem i autentycznym zainteresowaniem dostrzegał kolejne detale wystroju. W końcu zasiadł wygodnie w fotelu odchylając głowę. To bardzo ważne żeby energia nowego miejsca dobrze wpływała na gościa.

Czego się napijesz, zapytał? Jednak zanim zdążył usłyszeć odpowiedź zaproponował – mam wspaniałą chińską zieloną herbatę – prosto z plantacji w rejonie Hangzhou.

Poo-proszę, powiedział bez przekonania Max.

Coś

Pit zauważył niepewność tej odpowiedzi. Zresztą sam Max wydawał się być zaskoczony słowem, które wypowiedział. Cola, energetyki, Whiskey i czarna jak smoła kawa to były jego napoje. Pochłaniał je litrami każdego dnia. Choć czasami ciało broniło się wpadając w niepokojące drgawki, terminy i sprawy krępowały rozsądek – nie pozwalały uwolnić się od przyzwyczajeń, a może nawet nałogu. Oczywiście wiedział czym jest zielona herbata, ale zawsze z nietolerancją spoglądał na kobiety zamawiające sałatkę i filiżankę ledwo zabarwionego napoju. To było takie niemęskie. Jednak dzisiaj, gdy poczuł bezpieczeństwo i magię tego miejsca, zapewne trochę nieświadomie, postanowił spróbować nowego. „Coś” znowu dało o sobie znać.

Czy to Twoje pamiątki z podróży Pit? Zapytał z lekką nostalgią w głosie wskazując niektóre przedmioty.

Tak. Zawsze gdy jadę w podróż, staram się poznawać ludzi i ich zwyczaje. Uwielbiam kuchnię uliczną i różne zakamarki. Przywożę raczej praktyczne rzeczy zamiast turystycznych pamiątek.

Coś

Też sporo podróżowałem, ale głównie służbowo. Szybkie biznesowe wypady do klienta lub na konferencję. Samolot, lotnisko, hotel, zabawa i restauracje. Czasami krótki spacer do lokalnej atrakcji i zakupy w sklepach z pamiątkami. Znam ceny homarów w restauracjach prawie na całym świecie…

A jak spędzałeś wakacje?

Wiesz jak to jest. Terminy, terminy, terminy. Jeśli udało się „Coś” wygospodarować to tylko krótkie „eventy” za miastem lub zabawa z klientami do rana. W Paryżu, Londynie…Ostatnie lata to już był właściwie koszmar – zwłaszcza nazajutrz. Mocno zmęczone oczy, bezwładne ciało pozbawione motywacji i ducha.

To kiedy i jak wypoczywałeś?

Coś

Dobre pytanie. Mój najdłuższy urlop to chyba tygodniowy wypad do jakiegoś kurortu – tak by zaimponować kolejnej kobiecie. W środku zimy lecisz dziesięć godzin do kraju, gdzie ludzie biegają w szortach i nie widzieli śniegu. Przez trzy dni wydobywasz się z sennego „jet-lag” a twój organizm walczy z nagłą zmianą klimatu. Skoro już tu jesteś, to musisz wykorzystać zapłacone w „all inclusive” jedzenie i drinki. W tym samym czasie, spragniona wrażeń kobieta, zarezerwowała właśnie dwie wycieczki po zdjęcia na „fejsa”. Żar leje się z nieba a spalone słońcem plecy czują nawet najdrobniejszy dotyk satynowej koszuli. Gdy wreszcie złapiesz trochę oddechu i docenisz to piękne miejsce, to trzeba wracać. Wypocząć się raczej nie dało. Poza tym, głowa zawsze pozostawała gdzieś w firmie a telefon i laptop czekały pod ręką. Wiesz, licho nie śpi.

Coś

Trzeba stołka pilnować. Z kobietami też nic poważnego nie wychodziło, bo która wartościowa kobieta wytrzyma przy takim facecie. A na sponsora to ja się nie nadaję.

Tak naprawdę, to wypoczywałem tylko w dzieciństwie, w wakacje – u dziadków na wsi.

Na samo wspomnienie z młodości, Max się wyraźnie ożywił a jego wciąż smutne oczy nagle rozbłysły.

Tak, to był naprawdę wspaniały czas.

Opowiedz mi o tym.

To były cudownie bezpieczne czasy. Biegaliśmy z kumplami z wioski, boso, po świeżo skoszonych łąkach. Ich zapach pamiętam do dziś. Zielone stopy szorowaliśmy złocistym piaskiem w zakolach rzeki a później, godzinami, wśród śmiechów, skakaliśmy z drzewa do bystrej i rześkiej toni. Kiedy o zachodzie słońca, wracaliśmy zmarznięci do domu, Babcia z uśmiechem podawała mi pajdę swojskiego chleba, którego smaku nie odnalazłem nigdy i nigdzie na świecie. Pełen radości i wrażeń, kładłem się wysoko w stodole na aromatycznym sianie. Do rana spałem tak mocno jak kamień. Wszystko było możliwe a żadne „Coś” nie było mi wtedy potrzebne.

Coś

Zasłuchany w niezwykle emocjonalną opowieść Pit, musiał podjąć właśnie bardzo ważną decyzję. Czy to na pewno jest dobry moment by wracać do bieżących problemów Maxa? Intuicja i doświadczenie podpowiadały mu z wielką mocą by pozostali w realiach szczęśliwego dzieciństwa. Pit widział oczyma wyobraźni skąpane w słońcu zakole rzeki. Słyszał radosne okrzyki i śmiechy grupy niczym nie skrępowanych młodzieńców. Czuł też ekscytujące emocje, gdy ciała, skaczących chłopców, zanurzały się z pluskiem w skrzącej się milionami barw toni. Prawdopodobnie od wielu lat, Max nie doświadczał tak dobrego dla siebie stanu. Jego głowa uniosła się na wyprostowanej szyi. Ciało stało się rozluźnione i skore do ruchu. Ramiona i dłonie rysowały w powietrzu najdrobniejsze szczegóły opowieści. To świetna baza, na której można dalej budować. Pit postanowił kontynuować.

Masz dzisiaj dobry kontakt z chłopcem znad rzeki. Powiedziałeś, że to były cudownie bezpieczne czasy. Co było dla Ciebie szczególnie ważne?

Max z uśmiechem pokiwał głową.

Coś

Babcia i dziadek to byli wspaniali ludzie. Przez całe życie razem i w jednym miejscu. Sadzili, podlewali, doglądali, pielęgnowali. Prosta i ciężka praca w rytmie zgodnym z naturą. Pamiętam, jak kiedyś wyhodowali największą dynię we wsi. Tak wielką, że we dwóch z kolegą, nie mogliśmy jej objąć. Wszyscy oglądali, podziwiali, gratulowali. Ktoś nawet zrobił zdjęcie do gazety z pobliskiego miasteczka. Byli bardzo dumni. Uśmiechnięci częstowali gości domowym ciastem i prowadzili do kompostownika, przy którym cudo wyrosło. Podobnie było ze mną. Od pierwszych chwil, gdy na rynku z tobołkiem na plecach wysiadałem z autobusu, sprawiali, że czułem się ważny. Jeszcze z fotela tuż obok kierowcy, gdy autobus zataczał ostatnią pętlę przed zatrzymaniem, widziałem przez wielką szybę jak wypatrują – czy na pewno jestem w środku. Babcia nerwowo ściskała kolorową chustę a dziadek spracowanymi dłońmi miętosił czapkę. Gdy stawałem na stopniu w otwartych drzwiach, powracały uśmiechy a ręce rozpościerały się do powitania.

Coś

Potem szliśmy dostojnie witając się ze wszystkimi. Z brzuchatym golibrodą o sumiastych wąsach, przekupką sprzedającą z małego straganu i księdzem, który właśnie schodził po schodach kościoła. Spacer kończyliśmy zawsze w sklepiku ze słodyczami, gdzie dziadek kupował torbę moich ulubionych cukierków i oranżadę. Z dumą opowiadali do której klasy już zdałem, jak dobrym uczniem jestem i jaki konkurs wygrałam. Byłem ich „chłopcem z miasta”, drogocenną „dynią”, którą pielęgnowali i chcieli wszystkim pokazać. Wtedy tego nie rozumiałem, nawet czasami się trochę złościłem bo w mieście nikt nie zwracał na mnie aż tak wielkiej uwagi.  Otrzymywałem wtedy bezcenne dary – poczucie przynależności, świadomość, że jestem wyjątkowy i mam wiele do zaoferowania innym. Dopiero teraz, gdy życie pokazało mi swoje różne oblicza, doceniam magię tamtych cudownych chwil, przepełnionych bezinteresowną miłością i wsparciem.

A później.

Coś

W dorosłym życiu nieświadomie z tego czerpałem. Niekiedy tak często i intensywnie, jak z podziemnego złoża. „Ci na górze” dobrze wiedzą jak pobudzić Twoje potrzeby, tak by pracowały dla ich korzyści. „Jesteś wspaniały, chcemy Cię w naszych szeregach, z nami osiągniesz wszystko”, mówili mi jeszcze na studiach. „Będziesz żyć na poziomie a świat stanie u Twoich stóp”, usłyszałem po podpisaniu umowy. Z niezłomną wiarą w sukces ruszyłem do pracy. Byłem naprawdę dobry. Miałem energię i zaufałem ludziom. Sądziłem, że tak będzie zawsze. Przez kilka lat było. Szybki awans, nowi klienci, niezłe dochody. Szefowie klepali mnie po ramieniu. Mówili mi, że jestem dla nich ważny. Zapomniałem nawet o moich marzeniach. Otrzymywałem pensję jakiej większość kolegów nigdy nie widziała na oczy.  Jednak każdy kolejny awans był tylko pozorny. Oznaczał lepsze auto i pakiet pełen nowych obowiązków – więcej i więcej.

Coś

Dobrze się spisałeś Max – mówili ze sztucznym uśmiechem – ale następnym razem postaraj się jeszcze lepiej. Gdy po kolejnym moim sukcesie, ktoś z zewnątrz wszedł do Zarządu i zajął moje upatrzone miejsce na podziemnym parkingu, „Coś” we mnie pękło. Chyba właśnie wtedy zrozumiałem, że to się nigdy nie skończy.  Klepanie, telefon i nowy samochód przestały wystarczać. Już nie byłem tym samym „młodym wilczkiem” sprzed lat. Kiedyś, nad raportami siedziałem do rana, tak by nazajutrz szef mógł „rzucić okiem”. Prosto z podróży wracałem do pracy, bo w domu nie było nikogo. Straciłem zapał. Szukałem wymówek by unikać kolejnych wyjazdów i spotkań. Naiwnie sądziłem, że ktoś to dostrzeże, może zapyta co się stało, pogładzi po głowie. Oczywiście dostrzegli i wiesz, co jest zdumiewające? Oni wiedzieli i byli na to gotowi – tak jakby tylko czekali aż popełnię ten błąd. Resztę już znasz. Po tylu latach! Wiesz jak to boli!

Coś

Herbata już dawno osiągnęła pożądaną słomkową barwę a subtelny aromat jaśminu wypełnił otaczającą przestrzeń. Max sięgnął dłonią po filiżankę i szybko wypił kilka głębokich łyków. Niezłe mruknął, po czym oblizał wargi i kontynuował.

Kiedy opowiedziałem Ci o dobrych chwilach z mojego dzieciństwa, poczułem ulgę. Przypomniałem sobie, że można żyć inaczej, zwrócić uwagę na inne wartości. Teraz tylko muszę odzyskać wiarę w siebie i wszystko ponownie zaplanować.

Śmiało, przecież w wyobraźni wszystko jest możliwe… Daj sobie cały niezbędny czas by poczuć, zobaczyć i usłyszeć to czego pragniesz naprawdę.

Po raz kolejny, jak za dotknięciem jakiejś zmysłowej różdżki, Max powrócił do swoich najlepszych wspomnień. Usiadł jeszcze wygodniej w fotelu. Usłyszał, dochodzący z oddali, ciepły głos Pita i przymknął oczy. Nawet nie zwrócił najmniejszej uwagi, na to, jak Pit płynnie przeszedł do narracji związanej z jego problemem. A może zwrócił? Nie miało to już jednak żadnego znaczenia, bowiem Max całkowicie pogrążył się w rozmyślaniach i pracy nad sobą.

Coś

Pit dostrzegł jak jego fizjonomia wyraźnie się zmienia. Ciało zapadło się głęboko w fotelu a ramiona i dłonie zwisały swobodnie wzdłuż rozluźnionego tułowia. Oddech wyrównywał  się z każdą kolejną sekundą a klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała w jednostajnym rytmie. Także rysy twarzy Maxa wyrównały się, zaokrągliły i złagodniały. Pojawił się sympatyczny, pogodny uśmiech.

Max właśnie uzyskiwał ponowny dostęp do swojej przeszłości. Jednak tym razem rzeka wyglądała inaczej. Dostrzegł jej znacznie dłuższy kawałek. Właściwie to wiła się niczym serpentyna rozrzucona bez ładu na mapie. Początkowo łagodna i wąska, rozdzielała połacie lasów i pól. Nagle, spieniona wpłynęła do miasta, rwąc bystrym nurtem wśród domów, znanych ulic i biur. To właśnie teraz, Max uzyskał nieznane dotąd poczucie, że niczym ogromny ptak unosi się ponad nią. Ze zdziwieniem odkrył, że bez problemu może zmienić punkt obserwacji. Tak dla zabawy, spróbował swych nowych sił. Kilka razy obleciał rzekę zmieniając wysokość, tempo i odległość od fal. Ta fascynująca lekkość i dynamika sprawiały mu wielką przyjemność. Postanowił też opuścić skórę ptaka. Już jako podniebny jeździec, w srebrzysto-błękitnym, kosmicznym stroju, wzbił się wysoko do nieba. Stąd zauważył, że jeden z chłopców wdrapuje się na najwyższy konar, zwisający nad wodą, ten z którego skakali tylko najlepsi – najstarsi koledzy.

Coś

Max poczuł dziwny stan, coś na granicy podziwu i lęku. Wyostrzył zmysły i zapikował tak nisko, że prawie dotknął powierzchni wody. Czuł orzeźwiający chłód toni. Zatrzymał się tuż przy drzewie. Słyszał wyraźnie głosy pozostałych, czuł ich emocje, kiedy z poziomu bezpiecznej ziemi, wykrzykiwali różne obietnice, pogróżki a nawet kąśliwe obelgi. Widział jak patrzyli z podziwem i niedowierzaniem. Głośne krzyki znad rzeki ściągnęły gapiów. Byli tam różni znajomi, koledzy z pracy, dawne miłości. Każdy coś krzyczał, mówił co i jak trzeba zrobić. Nawet babcia i dziadek przyszli nad rzekę. Widział jak bardzo byli zdenerwowani, ale nic nie krzyknęli, tak jakby czuli, że „Coś” niezwykle ważnego się dzieje. Max miał poczucie, że dostrzegł w ich postawie niewypowiedzianą zgodę, coś w rodzaju serdecznej zachęty. Korzystając ze swojej niezwykłej mocy, uniósł się wyżej, tak by zrównać się z chłopcem na drzewie.

Coś

Spodziewał się, że zobaczy strach i niepewność. Jednak chłopiec stał nieruchomo na najwyższym konarze. Miał zamknięte oczy a jego twarz była pełna spokoju. Wyprostowane ciało było zrelaksowane, równy oddech unosił klatkę piersiową a uśmiech rozświetlał oblicze. „Coś” magicznego było w tej młodzieńczej postawie.

Nagle chłopiec otworzył oczy, skrzyżował z nim wzrok i przechylając ciało do skoku rzekł. „ZRÓB TO DLA SIEBIE MAX”.

Nie było czasu na głębsze refleksje. Max zrównał się w locie z chłopcem, którego ciało prężyło się w słońcu. Czas jakby stanął na chwilę a obraz wyostrzył się pięknie. Max poczuł jedność z odważnym chłopcem, który podążał drogą swojego pragnienia, pełen spokoju i pewności, że da radę. Lecieli razem a ich ciała i myśli przenikały się wzajemnie. Toń była już coraz bliżej, skrzyła się tysiącami barw w zawrotnym tempie.

Coś

Wbili się w wodę niczym pędzące strzały, dokładnie w tym samym miejscu. Max poczuł jak woda staje się coraz zimniejsza, rześka i oczyszczająca. Złe myśli nagle zniknęły, w ich miejsce pojawił się spokój, który przyjemnie przenikał ciało. To było fantastyczne poczucie euforii i bezpieczeństwa. Nagle Max przypomniał sobie o chłopcu. Zaczął rozglądać się wokół siebie, ale niczym niezmącona  toń, była całkowicie pusta. Wykonał kilka ruchów ciała, to w prawą, to w lewą stronę. Jednak nie dostrzegł wysportowanej sylwetki chłopca.  Skierował się ku powierzchni rozświetlonej promieniami zachodzącego słońca. Liczył, że może tam go odnajdzie. Także i tu nie było śladu młodzieńca. Wśród gromkich braw i wiwatów wychodził z wody. Ktoś podbiegł i podał mu ciepły od słońca ręcznik. Inni poklepywali go po ramionach.

Coś

Obejrzał się za siebie, spojrzał niepewnie w stronę rzeki i drzewa, licząc, że może zobaczy chłopca. Nagle jeden z gapiów  powiedział: „No spisałeś się bracie, sam jeden skoczyłeś z takiego wielkiego drzewa. Jesteś odważny! Brawo!”

Max z dumą się wyprostował. „Musisz kiedyś sam tego spróbować, powiedział wycierając ociekające włosy ręcznikiem”.

Nieźle nas wystraszyłeś, wymamrotał niepewnie Dziadek a Babcia uniosła oczy i dłonie do nieba. Jesteśmy z Ciebie dumni dodała. Gdy razem wracali do domu, Max był już spokojny. Nie patrzył na kogoś odważnego z perspektywy kosmicznego jeźdźca. Po prostu nim był. Jeździec i chłopiec zniknęli. W ich miejsce pojawił się pewny siebie mężczyzna.

Przez cały czas trwania tej metaforycznej podróży, Pit uważnie słuchał i obserwował Maxa. Każda zmiana postawy, grymas na twarzy, tembr głosu czy siła oddechu, mają tutaj ogromne znaczenie.

Coś

Jak się teraz czujesz Max?

To jest naprawdę fantastyczne! Odpowiedział.

Nie przypuszczałem, że wspomnienia i wyobraźnia mogą mieć tak wielką moc. Czuję się doskonale.

Czy kiedy teraz spoglądasz na swoje życie, dostrzegasz „Coś”, co chciałbyś dodać do swojej historii znad rzeki? Coś, co mogłoby uczynić Twoje poczucie pewności siebie jeszcze mocniejszym?

Dziękuję. Jest absolutnie wspaniale! Powiedział mocnym głosem a jego ciało spójnie wsparło wypowiedź.

Czy to jest dobry moment, by nasze dzisiejsze spotkanie zakończyć?

Tak, naprawdę tak!

 

Koniec

 

Komentarz

Zmiana to wyjątkowo trudny czas w życiu.

Zanim przystąpisz do pośpiesznych analiz i prób formułowania rozwiązań, zadbaj o swój stan emocjonalny. Praca nad rozwiązaniami przebiega sprawniej i efektywniej bez ciężaru negatywnych emocji.

Dobrym sposobem na elastyczność emocjonalną jest zmiana nastroju. Można ją osiągnąć dzięki umiejętności pełnego doświadczania (asocjacja) pożądanych  i oddalania od siebie (dysocjacja) negatywnych stanów emocjonalnych. Pomocna również jest twórcza wizualizacja.

Spróbujmy od razu. Wyobraź sobie szklankę, sok z kwaśnej cytryny i słodki miód.

ASOCJACJA to stan, w którym uczestnik silnie doświadcza sytuacji emocjonalnej – pozytywnej lub negatywnej. W przypadku naszej metafory, szklanka jest uczestnikiem, który w swym wnętrzu zawiera kwaśną cytrynę lub słodki miód.

DYSOCJACJA to stan, w którym uczestnik jest zewnętrznym obserwatorem sytuacji emocjonalnej – pozytywnej lub negatywnej. Tym razem, uczestnik jest poza szklanką – spogląda na wzajemne proporcje cytryny i miodu z dystansu – z bliżej lub dalej.

Coś

W codziennym życiu, gdy doświadczasz czegoś przykrego, „Twoja szklanka” zawiera w sobie zbyt dużo kwaśnej cytryny. Rodzina i przyjaciele próbują dodać słodyczy do „Twojej szklanki”, jednak z reguły wystarcza to tylko na chwilę. Kwas i cukier wciąż pozostają w Tobie w niewłaściwych proporcjach.

Rozwiązaniem może być umiejętne „regulowanie zasobów w szklance”, tak by nadmiar cytryny pozostawał na zewnątrz a niezbędna ilość miodu wewnątrz. Nie jest to łatwe, ponieważ mamy naturalne predyspozycje do wypełniania „naszych szklanek”. Niektórzy z nas, „wypełniają się kwasem” i jest im trudno, doświadczyć czegoś pozytywnego. Inni, są „przepełnieni miodem” i tracą poczucie kontaktu z rzeczywistością.

Pomocą w takiej sytuacji może być WIZUALIZACJA, czyli aktywne tworzenie wyobrażeń w naszym umyśle –  metaforycznych lub realistycznych.

Coś

Doświadczony coach, lub terapeuta, pomoże Ci zapanować nad proporcjami „kwaśnego soku i miodu w Twojej szklance”. Razem znajdziecie stan optymalny dla Ciebie.

Asocjacja, dysocjacja i wizualizacja to bardzo silne narzędzia. Nasz bohater Max, w trakcie podróży do świata wspomnień i wizualizacji, doświadczał wielokrotnie zmiany stanów emocjonalnych. Objawiały się one poprzez gestykulację, postawy ciała, prędkość i głębokość oddechu a także smutne lub entuzjastyczne wypowiedzi. Dzięki tym zmianom, nabrał doświadczenia i wiedział dokładnie, jak chce się czuć, jako pewny siebie mężczyzna.

Mając podobną pewność, możesz przystąpić do fazy analiz i rozwiązań. Chociaż czasami, sama zmiana stanu emocjonalnego, wystarczy by ruszyć do przodu.

Ćwiczenie praktyczne – analiza sytuacji problemowej według procedury SCORE (R. Dilts).

Gdy będziesz gotów do dalszej pracy nad sobą, nazwij prostymi słowami swój problem. Dokonaj analizy jego stanu obecnego oraz stanu pożądanego przez Ciebie w przyszłości.

Stan obecny.

Określ słowami, dźwiękami lub postawą i gestykulacją swój problem. Możesz zapisać pojawiające się słowa i odczucia na kartce. Zbadaj jakie są główne SYMPTOMY Twojego problemu. Nadaj im nazwy i szczegółowe opisy. Postaraj się by te opisy w pełni oddawały rzeczywistość np.: jeśli symptomem tęsknoty jest fizyczny ból, opisz go – gdzie go czujesz, jaką ma moc,  barwę oraz charakterystyczne dźwięki.

Następnie, poznaj w swojej przeszłości, jakie były jego prawdziwe PRZYCZYNY. Odpowiedz sobie na pytania: Co powoduje występowanie każdego symptomu? Jakie są jego intencje? Zbadaj znak intencji  – czy są pozytywne czy negatywne. Co te intencje mogą oznaczać?

Zadawaj sobie wszystkie niezbędne pytania, które będą pomocne w szczegółowym rozpoznaniu problemu. Możesz także poprosić o pomoc inną osobę, która bez Twoich emocji zada swoje pytania z perspektywy zewnętrznego obserwatora. Gdy uznasz, że znasz niezbędne odpowiedzi, przejdź do drugiej fazy – kreatywnego tworzenia rozwiązań.

Stan pożądany.

Teraz pomyśl jakie są Twoje nowe CELE na przyszłość. Żeby nie krępować kreatywności, formułuj je swobodnie, bez troski o zgodność ze znanymi procedurami, takimi jak SMART czy DSC. Kiedy powstanie lista celów, wybierz 2-3 najważniejsze. Dopiero teraz ulepszaj je, dbając o ważne zasady. Pamiętając, że cel powinien być specyficzny, mierzalny, ambitny, realistyczny, oraz określony w czasie (model SMART), pamiętaj, że powinien również być:

  • określony pozytywnie – opisuje stan pożądany
  • wyrażony w jednym zdaniu, w trybie bezwarunkowym
  • zależny od osoby lub grupy osób – jest nad nim kontrola
  • sprawdzalny – można stwierdzić, że został osiągnięty
  • powiązany z określonym kontekstem – gdzie?, kiedy?, z kim?
  • ekologiczny – nieszkodliwy dla Ciebie i otoczenia, także emocjonalnie
  • zgodny z systemem Twoich wartości, poczuciem misji życiowej, idealną wizją
  • ekonomiczny – wart poniesionych kosztów jego realizacji / pieniądze, czas, energia /(model DSC).

Ostateczna wersja CELU.

Gdy dopracujesz ostateczną wersję głównego celu, określ niezbędne ZASOBY do jego realizacji. Zasoby to wszystko to, co posiadasz lub jesteś w stanie zgromadzić by osiągnąć cel. To środki materialne i rzeczowe – finanse, nieruchomości, maszyny i narzędzia, Twoja osobowość, wiedza i doświadczenia. To także zdolności np.: do pozyskiwania środków, współpracowników oraz ich zaangażowania. To Twoje mocne strony. Zbadaj czy ilość zasobów jest wystarczająca. Przemyśl, czy dasz sobie radę w razie kryzysu lub braku zasobów.

Jeśli wszystko wskazuje na to, że dasz sobie radę, gdy będziesz gotów, wyobraź sobie jakie EFEKTY pragniesz osiągnąć. Pamiętając, że w wyobraźni wszystko jest możliwe, zobacz jak zrealizowałeś cel. Możesz na tym etapie wprowadzić jeszcze poprawki. Daj sobie cały niezbędny czas na tę pracę ze sobą. Powiedz, zobacz i odczuj wszystko to, co uważasz za ważne, co pozwoli zrealizować Twój cel.

Ta procedura to MODEL SCORE. Zajrzyj do tabel poniżej. Wypełnij je tylko dla siebie. Zgodnie z prawdą.

 

Uporządkowanie sytuacji problemowej według modelu S.C.O.R.E.

W trakcie całego życia często stajesz wobec sytuacji problemowych. Uporządkowanie struktury takich sytuacji to pierwszy krok w kierunku pozytywnego rozstrzygnięcia. Często się zdarza, że kolejne kroki są już zbyteczne …

Tabela 1 – przykład.

S

Symptoms/Symptomy

Określają stan obecny. Są to reprezentacje pojawiających się trudności np.: stany emocjonalne. Oto pomocne pytania, które możesz zadać sobie lub współpracownikom:

Jaki jest twój problem?

Jakie są pozytywne intencje twojego problemu?

Gdzie go odczuwasz?

Po czym poznajesz sytuację problemową?

Czego, kogo ona  dotyczy ?

 

 

C

Causes/Przyczyny

Również dotyczą stanu obecnego. Są nimi wszelkie ograniczające zachowania, przekonania, wartości.

Jaka jest główna przyczyna wystąpienia symptomu?

Co utrudnia Ci rozwiązanie problemu?

Jakie zachowania i reakcje chcesz zmienić?

Które z istotnych dla Ciebie wartości są zagrożone?

 

 

O

Outcomes/Cele, wyniki

To Twój stan pożądany, coś, co chcesz posiąść w zamian. Zdefiniuj cele, zapytaj siebie i ludzi:

Do czego dążysz?

Co chcesz osiągnąć w zamian w danym kontekście?

Jak wygląda twoja wizja idealnej przyszłości?

 

 

R

Resources/Zasoby

Stanowią Twoje doświadczenia, umiejętności, wyobrażenia i procesy twórcze. Masz ich bardzo dużo. Możesz także tworzyć je na bieżąco.

Jakie wewnętrzne zasoby są Ci  potrzebne?

Czy masz ich wystarczającą ilość?

Których zasobów lub umiejętności chcesz mieć więcej?

 

 

E

Effects/Efekty

To całkiem nowe umiejętności, zachowania, uporządkowany system wartości.

Po czym poznasz, że cel został osiągnięty?

Czy masz pewność, że problem jest rozwiązany?

Jakie wartości zrealizujesz rozwiązując problem?

W czym Ci to pomoże?

Jakie będą pozytywne skutki osiągnięcia celu, ekologia?

 

Tabela 2 – możesz tu dodać swoje własne pytania. Dokładnie tak dużo jak potrzebujesz – ale nie za dużo – bo możesz zagubić najważniejszy dla Ciebie wątek.

S

 

Symptoms/Symptomy

Określają stan obecny. Są to reprezentacje pojawiających się trudności np.: stany emocjonalne. Oto pomocne pytania, które możesz zadać sobie lub współpracownikom:

Jaki jest twój problem?

Jakie są pozytywne intencje twojego problemu?

Gdzie go odczuwasz?

Po czym poznajesz sytuację problemową?

Czego, kogo ona  dotyczy ?

Znajdź symptomy Twojego problemu. Zapisz je:
C

 

Causes/Przyczyny

Również dotyczą stanu obecnego. Są nimi wszelkie ograniczające zachowania, przekonania, wartości.

Jaka jest główna przyczyna wystąpienia symptomu?

Co utrudnia Ci rozwiązanie problemu?

Jakie zachowania i reakcje chcesz zmienić?

Które z istotnych dla Ciebie wartości są zagrożone?

Znajdź przyczyny Twojego problemu. Zapisz je:
O

 

Outcomes/Cele, wyniki

To Twój stan pożądany, coś, co chcesz posiąść w zamian. Zdefiniuj cele, zapytaj siebie i ludzi:

Do czego dążysz?

Co chcesz osiągnąć w zamian w danym kontekście?

Jak wygląda twoja wizja idealnej przyszłości?

Znajdź nowe cele. Zapisz je:
R

 

Resources/Zasoby

Stanowią Twoje doświadczenia, umiejętności, wyobrażenia i procesy twórcze. Masz ich bardzo dużo. Możesz także tworzyć je na bieżąco.

Jakie wewnętrzne zasoby są Ci  potrzebne?

Czy masz ich wystarczającą ilość?

Których zasobów lub umiejętności chcesz mieć więcej?

Określ zasoby. Zapisz je:
E

 

Effects/Efekty

To całkiem nowe umiejętności, zachowania, uporządkowany system wartości.

Po czym poznasz, że cel został osiągnięty?

Czy masz pewność, że problem jest rozwiązany?

Jakie wartości zrealizujesz rozwiązując problem?

Jakie będą pozytywne skutki osiągnięcia celu?

Wyobraź sobie końcowe efekty. Zapisz je:

20 komentarzy
Share:
SEO Powered by Platinum SEO from Techblissonline